Pokaż menuZamknij menumenu

Teksty

MIASTA TO WYSPY / CITIES ARE ISLANDS

Michał Bieniek . Anna Kołodziejczyk

 

Ścisły związek człowieka z wodą był dla społeczności archaicznych i agrarnych oczywisty. Powstawanie ludzkich siedlisk zależało w tamtych odległych czasach od jej bliskości. Podobnie migracje plemion/ społeczności wiązały się zwykle z poszukiwaniem wodnych zbiorników. Rzeki i wszelkie rozlewiska – zwłaszcza na terenach pustynnych – otaczano czcią, co nieraz znajdowało swój wyraz w sztuce i literaturze. Odniósł się do tego Mark Twain (Prostaczkowie za granicą), z ironią komentując rzeczywisty stan „krynic” Damaszku, które w rzeczywistości okazały się niewielkimi jeziorkami.

Ślad rozważań o wodzie, rozumienia jej w kategoriach pierwiastka twórczego i formującego, odnajdujemy w mitologiach śródziemnomorskich, szczególnie greckiej, oraz w tamtejszej filozofii – Tales z Miletu twierdził choćby, że świat otoczony jest wodami i że z wody wziął swój początek. W sferze greckiej mitologii warto wspomnieć prastarego Pontosa, czyli zrodzone z Gai uosobione morze, oraz wielkiego Okeanosa otaczającego pierścieniem wody płaski dyski ziemi – to kosmiczne siły decydujące o kształcie znanego (wyobrażonego) świata ludzi tamtej epoki.

Twórczy (w sensie zamykania w formę, w strukturę) i graniczny zarazem charakter rozległych akwenów obecny jest również w legendach i baśniach innych kultur niż europejska. W przytaczanym przez Borgesa (Dziewięć esejów dantejskich) poemacie autorstwa żyjącego sto lat przed Dantem perskiego twórcy, Farida al-Din Attara, grupa trzydziestu ptaków, chcąc odszukać swojego odległego króla, którego siedziba mieści się na skraju świata, przemierza siedem mórz, spośród których przedostatnie nazywa się Niepamięć, a ostatnie –Unicestwienie. Z kolei tajemnicza postać zodiakalnego Wodnika okazuje się trzymać w dłoniach dwa dzbany-źródła, z których wylewają się rzeki Mezopotamii: Tygrys i Eufrat. Rzeki, które, podobnie jak egipski Nil, stanowiły o strukturze, organizacji i potędze państwa.

To, co Grecy umieścili w sferze mitu, a Persowie w baśni, miało swój ściśle pragmatyczny wymiar: to woda w dużej mierze decydowała o kształcie ludzkich osiedli. Przestrzeń rozpoznana, oswojona i zamieszkana zamknięta była w pierścieniu wody – rozumianym dosłownie i metaforycznie. Globalny, choć intuitywny, charakter greckiego mitu potwierdza jedynie zastosowanie reguły. Osady, miasta, wreszcie państwa to wyspy, między którymi, jak w systemie krwionośnym, płynie to, co amorficzne – życiodajne i groźne jednocześnie. Groźne przez niedostatek lub brak, destruktywne przez nadmiar. Potop, powódź – niszczące, ale i oczyszczające, nadające nowy kształt otaczającemu światu – to zjawiska mitologiczne, biblijne i jednocześnie bliskie, na wskroś rzeczywiste. W 1997 roku powodzi doświadczyli mieszkańcy Wrocławia. Paradoksalnie, groza tamtych wydarzeń stanowiła punkt wyjścia, pobudzając trwający do dziś boom budowlany, urbanistyczny, gospodarczy.

Wrocław związany jest z wodą od początku swojej historii. Odra zapewniała mieszkańcom dostawy żywności i bezpieczeństwo. Wraz z rozwojem ośrodka miejskiego okoliczne rzeki stanowiły istotny element fortyfikacji, zasilały wciąż rozbudowywany system fos. Natomiast lawinowy wzrost liczby ludności w drugiej połowie XIX wieku oraz rosnące zużycie wody skłoniły władze miejskie do zbudowania nowoczesnego zakładu wodociągowego, którego głównym elementem była, do dziś górująca w miejskim pejzażu, monumentalna wieża ciśnień. Warto dodać, że jedna z najsłynniejszych budowli Wrocławia, będąca ze względu na rozwiązania inżynieryjne unikatem na skalę światową, ma również „wodne” pochodzenie: to dawny Kaiserbrücke (most Cesarski), czyli dzisiejszy most Grunwaldzki. Również współczesna urbanistyka zmuszona jest uwzględniać obecność rzek przy modernizacji traktów komunikacyjnych między poszczególnymi dzielnicami Wrocławia (mosty łączące dzielnice miasta).

Woda w wielkomiejskiej aglomeracji może spełniać różnorodne funkcje, dając jednocześnie wiele pretekstów do działań wokół jej infrastruktury. Z drugiej strony, niewykorzystany potencjał obszarów wodnych w mieście wycofuje ze świadomości mieszkańców możliwość ich eksplorowania. Można jednak założyć, że taka potrzeba istnieje – mimo że koncentrowanie uwagi wyłącznie na „centrum miasta” (stare miasto, starówka) odsuwa na dalszy plan potrzeby mieszkańców pozostałych dzielnic. Takie myślenie jest pochodną ugruntowanych przyzwyczajeń, które każą tworzyć centralny punkt miasta w całym jego paradnym entourage’u. Siła tych przyzwyczajeń skazuje odleglejsze dzielnice na trwanie w monotonii i skutecznie konserwuje ogromne, niezaktywowane dotąd połacie przestrzeni.

O ile poszukiwanie i wdrażanie czysto utylitarnych rozwiązań zgodnie z występowaniem wodnych traktów/założeń uwarunkowane jest realnymi potrzebami i lokalną dynamiką rozwoju miasta, o tyle myślenie o zagospodarowaniu przestrzeni wokół wody w kontekście zwykłej potrzeby przebywania w jej pobliżu wydaje się ignorowane. Tymczasem wykorzystanie potencjału „wody w mieście” może przyczynić się do zbudowania szczególnej pozycji aglomeracji, którą, na wzór zachodnioeuropejskich ośrodków, charakteryzuje otwartość na potrzeby zamieszkujących ją ludzi.

Z ludzkiej potrzeby przebywania razem wynika wiele twórczych działań mieszkańców miast, którzy na własną rękę budują i ozdabiają najbliższe otoczenie, aranżując miejsca spotkań. To niezwykłe zjawisko uświadamia nam, w jaki sposób przebiega proces powstawania miasta, ujawniając jednocześnie ogromny potencjał opisanego przez Krzysztofa Nawratka „kapitału ludzkiego” opartego na pozytywnych więziach społecznych. To właśnie te więzi umożliwiają funkcjonowanie społeczeństwa obywatelskiego i budowanie „przestrzeni kreatywnej”. To dzięki nim – poza architektonicznymi czy urbanistycznymi narzędziami – formowane są miejsca do mieszkania i przebywania.

Proces dynamizowania przestrzeni miejskiej, będący wynikiem aktywności użytkowników aglomeracji, jest ściśle związany z poczuciem przynależności mieszkańców do danego obszaru (wycinka) miasta. Owo poczucie przynależności lokuje się na odcinkach: prywatne (mieszkanie) – półprywatne (podwórko) –wspólne (przestrzeń publiczna). Oczywiście odczuwanie i rozumienie tego podziału kształtuje się różnorodnie: dla niektórych przestrzeń prywatna może kończyć się dopiero za pierzeją kamienicy zamieszkiwanej wspólnie z innymi. W ten właśnie sposób formują się szczególne miejskie enklawy (na przykład klatki schodowe, podwórka, ogródki przed blokami, łączki). Tego rodzaju moduły stanowią unikatowe miejsca wspólne, przestrzenie sąsiedzkie i oswojone, udzielające głosu zamieszkującym je ludziom. W konsekwencji wyłania się zagadnienie komunikacji między tymi enklawami, spotykania się ponad lub między modułami (przestrzeń publiczna). Baumanowskie białe plamy na mapie miasta są wyrazem ograniczonej mobilności jego mieszkańców poruszających się jedynie po zwyczajowych trasach (dom-praca-zakupy itd.).

Kształtowanie przestrzeni publicznej przez projekty artystyczne może odegrać ważną rolę w inspirowaniu spotkań i powodować przecinanie się samotnych dotąd szlaków. Zdaje się to udowadniać warszawska realizacja Joanny Rajkowskiej, słynny Dotleniacz, projekt w założeniu czasowy, o którego pozostawienie na stałe walczą mieszkańcy okolicznych blokowisk. We Wrocławiu z kolei ma szansę zaistnieć idea tzw. domów na wodzie (DNW). Zrealizowana po raz pierwszy w Amsterdamie i wymykająca się przyjętym standardom forma pływających mieszkań, jest konsekwencją „uwolnienia się” od niderlandzkiego terroru dopasowywania nowopowstających domów do sąsiadujących budynków. Ponadto to, co na wodzie, nie podlega regułom zabudowy powstałej na stałym lądzie – o kosztach gruntu pod zabudowę nie ma więc tutaj mowy. DNW stanowią interesujący wyraz nowatorskiego myślenia o miejskiej przestrzeni, odsłaniają nowe oblicze aglomeracji – otwartej na inicjatywę i… zaskakująco pięknej.

Myślenie o konsekwencjach występowania wody/rzeki w mieście może zatem zaowocować eskalacją twórczych rozwiązań. To wielopoziomowa inwestycja w integrację. Do jakiegoś stopnia również inwestycja w utopię, sposób i skala oddziaływania projektów artystycznych (design, instalacje) na odbiorców/mieszkańców są bowiem całkowicie niewymierne. Z pewnością jednak warto na rezultaty tej inwestycji poczekać.

Nasz serwis korzysta z cookies w celu analizy odwiedzin.
Zapoznaj się z naszą polityką prywatności