Termin: 28.04. – 20.05.2011
Wernisaż: 28.04.2011, godz. 18.00
Miejsce: Galeria Mieszkanie Gepperta, ul. Ofiar Oświęcimskich 1/2, Wrocław
Kurator: Michał Bieniek
Projekt graficzny: Łukasz Paluch / AnoMalia art studio
Fot. Magda Szady
TEKST TOWARZYSZĄCY WYSTAWIE:
Tiamat to prastara sumeryjska bogini, która, tak jak pre-helleńska Eurynome, uosabia żeński twórczy potencjał i podstawę wszechrzeczy. Tiamat-otchłań, nie-miejsce, pustka (jak określa ją Edward C. Casey w „The Fate of Place. A Philosophical History”) została unicestwiona przez boga-mężczyznę, Marduka. Narzędziem mordu była włócznia — symbol falliczny. Ogromne, nieskończenie wielkie ciało Tiamat zostało następnie wykorzystane przez jej zabójcę do zbudowania świata. Tiamat istnieje więc odtąd jako ziemia i nieboskłon, jako morze i księżyc — jako rzeczy, miejsca i przestrzeń.
Mark Wigley w swoim przenikliwym eseju „Untitled: Housing the Gender” łączy kobietę i kobiecość z domem. Twierdzi, że warunkiem istnienia przestrzeni publicznej (czyli, w rozumieniu autora, przestrzeni politycznej aktywności mężczyzn) jest wykluczenie kobiet. Przestrzenią tego wykluczenia jest dom, którego kobieta jest twórczynią i zarazem tworzywem. Ponownie więc — jak w opowieści o Tiamat — kobieta w rozważaniach Wigleya staje się pierwotną materią, której formowanie i niewidzialne bytowanie warunkuje istnienie i funkcjonowanie uporządkowanego świata.
Tagowska odwołuje się w swojej twórczości do mitologii, mistyki i religii. W wystawie „Nigredo” używa motywów zaczerpniętych z wiedzy tajemnej alchemików i przepisuje złożoną symbolikę ich ezoterycznej wiedzy, w której czerń (nigredo) jest barwą Tiamat, pierwotnej nocy i matki świata. Nigredo jest też fazą rozkładu albo rozpuszczenia, czyli procesu niezbędnego na drodze do rozwoju, odkupienia i doskonałości. Tiamat (podobnie jak mroczny Saturn-Kronos) jest więc dla alchemików punktem wyjścia — podstawą i substancją przemiany.
Tagowska opowiada uniwersalne historie: stara się wyrazić uwikłanie w płeć i w tożsamość oraz zrozumieć zagadkę opozycji i współistnienia tego, co duchowe i tego, co materialne (oraz tego, co męskie i tego, co kobiece). Baśń zatytułowana „Nigredo” to opowieść o początku drogi, o zniszczeniu i rozpuszczeniu — o wszechogarniającej Czerni, bez której nie może narodzić się to, co świetliste. To historia, która rozgrywa się w miejscu intymnym, a więc nie w pełni wyrażalnym. To wreszcie wariant alchemicznego marzenia o doskonałej wiedzy i androgynicznej pełni zawartego w obrazie przeobrażenia pośledniej substancji (ołów) w substancję doskonałą (złoto).
Michał Bieniek